piątek, 26 sierpnia 2016

Musiałam z tego zrobić post!

Kochani!
Na necie znalazłam obrazek i nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Kto sobie szuka arty na galerii google też mógł się na niego natchnąć, ale postanowiłam go wstawić tu bo nie każdy przecież na niego trafił. Chciałam go wyróżnić bo mi się bardzo podoba i uważam, że Galeria to dla niego za mało. Um, może ktoś jak to czyta to myśli sobie "Co ta dziewczyna pisze? Miało być opowiadanie:("  No niestety oprócz rozdziałów, one-shotów, czy też informacji, albo dodatków do opek będę wstawiać takie posty, rzadko bo rzadko, ale jednak pewnie będę.;)



Jak widzicie, nasz Sasuke czyta yaoi! To o czym mówi napis na górze nie mam pojęcia. Nie dość, że zamazany to zapewne jeszcze po angielsku - języku za którym nie przepadam. Kto za nim przepada? W rodzinie mam parę osób -_- A, za jakim przepadam ja?

                                                        1. Rosyjski

                                                       2. Japoński

                                                      3. Niemiecki 

To, że z tych języków umiem po parę słów nie jest ważne... Kocham je!

Buziaki dla wszystkich ;*

Wasza Azu-chan




wtorek, 23 sierpnia 2016

One-shot ~ Dwaj chłopcy

Kochani!
Wczoraj...albo dzisiaj, naszło mnie na one-shota. No... taki przypływ weny twórczej. 
Ta jedno częściówka jest trochę... filozoficzna(?). Jak ją dzisiaj czytam to stwierdzam, że jest dziwna, ale no... To mój pierwszy one-shot i chcę się nim podzielić. 

UWAGA! To jest twincest, czyli miłość między bliźniakami. Fizyczna oraz psychiczna.
Nie ma scen +18.

                                                                ~~*~~


Było sobie dziecko.

Było szczęśliwe.

Ale dlaczego? Przecież świat jest brutalny...

Dlaczego wydaje się piękny? Jesteśmy masochistami? Dlaczego tyle ludzi chce bronić i chronić ten świat?

Dziecko było szczęśliwe... dlaczego?

Obok tego dziecka stało drugie. Było... dziwne. Było podobne do pierwszego dziecka. Było szczęśliwe.

Dlaczego? Świat zabrał mu ojca.

Chłopcy byli braćmi. Byli inni. Byli szczęśliwi.

Dlaczego? Przecież świat ich ciągle wyśmiewa.

Dwaj chłopcy dorośli. Byli sławni. Byli bogaci. Byli smutni.

Dlaczego? Świat się do nich uśmiechnął.

Dwaj chłopcy się zmienili. Byli inni. Byli nieszczęśliwi. Byli samotni.

Dlaczego? Przecież świat spełnił ich marzenia.

Dwaj chłopcy poznali prawdę. Byli zdruzgotani. Byli ciemni. Nie mieli siebie.

Dwaj chłopcy byli dorośli. Byli bogaci. Byli nieszczęśliwi.

Żyli razem, ale się nie znali.

Dwaj chłopcy zobaczyli dziecko.

Dziecko pocieszało brata.

Dziecko opowiadało, że będą bogaci, sławni i szczęśliwi.

Dziecko zdawało sobie sprawę z brutalności świata.

Dziecko nie miało rodziców. Dziecko miało brata.

Dwaj dorośli chłopcy uśmiechnęli się. Byli zmieszani. Byli szczęśliwi.

Dali się złamać.

Dwaj chłopcy poznali się. Byli różni. Byli tacy sami. Byli inni.

Dwaj chłopcy poznali uczucie. Byli zdziwieni. Byli uśmiechnięci. Byli zakochani.

Dwaj chłopcy się połączyli. Byli podekscytowani. Byli inni. Byli sami.

Dwaj chłopcy osiągnęli pełnie szczęścia. Byli zakochani. Byli razem.

Kochali się.

Dlaczego? Przecież świat jest zły. Świat jest brutalny.

Jak może istnieć miłość? Dlaczego oni mogą być szczęśliwi?

Dlaczego?

A, co jeżeli świat nie jest taki zły?

A, co jeżeli zostawił w naszych zepsutych sercach cząstki dziecka?

A co jeżeli ta cząstka potrafi się cieszyć, kochać?

A co jeżeli ta cząstka potrafi pokonać to co nam pokazał świat?

A, co jeżeli zamiast śmierci, seksu, narkotyków będzie śmiech, miłość i ciastka z polewą czekoladową?

A co jeżeli mam racje?

A... a może tan świat nie jest zły...?


Dwaj chłopcy umarli.

Razem.

Szczęśliwi.

Z przekonaniem, że... że świat jest dobry.



niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 2

-SASUKE!!! 

-Czego drzesz mordę, Itachi?!

Byliśmy już w domu, oczywiście brat prawie mi na zawał nie zeszedł... No tak dzieckiem mamy się zajmować! Kurde, ale Itachi go wyprowadza! No bo dzieci się wyprowadza, nie? Na spacery czy coś...No ile widzę jak matki na spacery chodzą, no! Pff, ja z nim publicznie pokazywać się nie będę. Taa, żeby jakaś pomyślała, że zrobiłam jakiejś bachora i jak tamta mogła to ona też. Ech, gdyby te dziewczyny miały więcej na dole, a mniej u góry i w ogóle były bardziej... męskie... Nie! Gdyby były facetami...tak...faceta, ja chce! Czy to tak dużo? Na jedną noc i pa. No może ranek... nie dłużej, o nie!

Wszedłem na piętro domu. Tak domu. W ngppotym co się wychowałem, mieszkałem i aniki zabił rodziców. W domu znajdującym się w opustoszałej dzielnicy Uchiha. Naszej dzielnicy. Zamordowanej dzielnicy. Hehe, nie którzy mówią, że w rocznice Masakry widzieli pałętające się po okolicy duchy czekające na Itachiego by się na nim zemścić, a to, że zawsze w rocznice nie ma go w wiosce tylko napędza plotki, a prawda jest taka, że żeby się nie zadręczał jeszcze bardziej to wysyłam go do gorących źródeł czy innych spa, a ja chodzę i wspominam stare czasy. Przecież mogę, nie?

Itachi poszedł teraz po jakieś zabawki na strych, ale chyba nie potrzebuje mojej pomocy, nie? Zabójca Klanu, Itachi Sharingan, Gorący Wamp, Łasica, Lodowy Książę, Starszy Uchiha i mój osobisty prywatny starszy brat chyba umie ściągnąć ze strychu jedno pudło zabawek!

Tak więc wyszedłem na strych i... Jak się można było spodziewać... był pusty. Więc co mogłem zrobić? No co? Wziąłem pudło z rzeczami jakimi bawiłem się w wieku trzech lat i zszedłem na piętro (strych był na poddaszu), zostawiłem pudło na korytarzu i  wszedłem do pokoju Itachiego, minąłem łazienkę i podszedłem do biurka.

-Aniki, miałeś znieść zabawki dla tej pijawki.

-Weź, Sasu. Ty lepiej patrz! Zrobiłbyś coś takiego??

Spojrzałem na gazetkę jaką trzymał i nie to co zobaczyłem będzie śnić mi się po nocach. Gorący Wamp czyta... „Świerszczyk yaoi”, a na zdjęcie na nim pokazuje dwóch facetów pieprzących się na toalecie...

Chyba już nigdy nie spojrzę na muszle tak samo jak dotychczas...

(Obrazek znalazłam na instagramie, konto należy do yaoi_goodness)

Bosze...

-Ty cholerny zboczeńcu! Ty zamiast oglądać pieprzących się na tronie facetów, dzieckiem byś się zajął!

-E, wiesz, że gdzieś też są tacy...

No i zaczął przekręcać kartki z takim zapałem...

-Jak za pięć sekund nie zobaczę cię z pudłem przy tej pijawce to ci wszystkie "Świerszczyki" spale!

-Dobrze, już dobrze... nie piekl się tak! Sas...uke...

-Spale je!

Krzyknąłem jeszcze jak wybiegał z pokoju. Niech mi Mędrzec da siłę bo zaraz kogoś zatłukę normalnie, no! Jak mój brat może być takim kretynem! Wyszedłem z jego pokoju i poszłem do kuchni gdzie na jednym ze stołków siedział tren mały potwór tyle, że... większy?

-Naruto? Chodź na sekundkę.

Malec oderwał się od miski z ramenem i podszedł do mnie. Na framudze przy wejściu z kuchni był zrobiony metr z drewna. Kiedy byłem mały co dziennie sprawdzałem czy urosłem...ach te stare czasy...

-Mały ty chyba urosłeś!

-Oczywiście! Tata za nim poszedłem spać powiedział: "Naruto, synku. Zapamiętaj słowa ojca swego! Jedz ramen! Będziesz duży!" A, przecież ramen jest doooooobre!

-No to dokończ tą miskę i chodź z powrotem.

Po dosłownie pięciu sekundach był z powrotem... Nieco wyższy? To paranoja czy rzeczywistość?

Pijawka stanęła, gdzie wcześniej i... z 109 cm zrobiło się 110 cm.

-Itachi, idź po Kakashiego. Hokage kazała w razie problemów się do niego zgłosić.

-Kakashi... jak w tej piosence?

Jest piosenka o Kakashim? I ja o tym nic nie wiem?! A, ta pijawka skąd wie!? Mówić mi tu!

-O jaką piosenkę ci chodzi?

-No... o tą: Ka-ka-shi, Ka-ka-shi, Ka-ka-shi to ka-sza *


ITACHI

Szedłem prze Konohe i trzęsłem się ze śmiechu. To było boskie! "Ka-ka-shi, Ka-ka-shi, Ka-ka-shi to ka-sza" Kakashi kaszą! Wszyscy się dziwnie lampili, a co? Nigdy śmiejącego Uchihy nie widzieli?... No w sumie to większość nie widziała... No może ci najstarsi widzieli... i ci co mieli dobry kontakt z klanem... No czyli nikt.... ale ci teraz będą mieli co opowiadać dziecią...

Moim celem jest dom Iruki, w którym znajduję się zapewne Kakashi.... w sumie to jest ich dom. Wspólny.

Ciekawe jak się zeszli. Nikt tego nie wie. Jednego dnia się nie znali, a drugiego dnia Kakashi ogłosił, że są narzeczonymi i się wprowadził się do Iruki. No dziwne to bo przecież nikt nie ma nic przeciw homoseksualistom, a oni się ukrywali. To jest podejrzane.

Doszedłem do ich domu i zauważyłem przed drzwiami jakiegoś chunina, kiwnąłem mu głową i minąwszy go wszedłem do środka nie martwiąc się o pukanie, czy też dzwonienie. No bo mam misje rangi S, a on ma pomóc, nie? Na dole ich nie było, więc skierowałem swoją szanowną na piętro i otworzyłem pierwsze drzwi i...

-Eee...noo....boo...yyy... noo...bo...

Dukałem bo... byli tam, a jakże nawet widzieli, że patrze... Kakashi wiedział, a nic nie zrobił...raczej...robił... kontynuował...bo... no... Nie. Itachi spokojnie.

Oni się najzwyczajniej świecie pieprzyli nie patrząc, że inni nie mają z kim i mogą się od tego podniecić, sadyści jedni.

Tak więc wycofałem się do salonu, gdzie stał zmieszany chunin, no cóż oni nie robili tego najciszej, i rozsiadłem się na kanapie.

-Siadaj, przecież Kakashi cię nie zje. Od tego ma Iruke... hehe...

Taaak, przypomniała mi się piosenka...

-Jak się nazywasz?

Za nim oni tam skończą to pewnie trochę minie, więc rozmowa nie zaszkodzi, a że jestem w humorze...

-Izumo Kamizuki, senpai..

Nieśmiały... no bo kto tak szepcze? Przecież nie jestem straszny, żeby się bać.

-Czego szukasz u Kakashiego?

-Ho-hokage ma dla niego jakąś mi-misje...

-... Jeszcze się nie dowiedział? On by tylko Iruke obracał...

-Trochę szacunku, dzieciaku!

W końcu mości pan przybył... Ale nie powiem klatę to on ma sexy...Pf, żeby tak w samych spodniach chodzić!

-Mam zacząć kłamać?

-Ech... Izu-chan, o co chodzi?

-Piąta, kazała przekazać misje.

Podał juninowi zwój i zwiał, gdzie pieprz rośnie... Czego on się tak bał?

-Mam wam pomóc opiekować się Naruto? W tej sprawie przyszedłeś?

-Nooo... Hihi...i...no...hehe Ka-ka-shi, Ka-ka-shi, Ka-ka-shi to ka-sza...

-Uchiha... Życie ci nie miłe...?

I teraz Kakashi miał okazje zaobserwować bardzo rzadkie zjawisko, które nazywa się: "Banan à la Uchiha" i... jak najprędzej się zmyłem bo zaczął układać pieczęcie, a to źle wróżyło. Pognałem w stronę domu, a senpai... za mną. Tak, dokładnie jest tak jak myślicie. Ja się śmieje jak opętany, Kakashi goni mnie bez bluzki, a wszyscy dookoła zastanawiają się: " To koniec świata, czy zapomnieliśmy o jakimś święcie?"  Gdy, dotarłem do domu wyłożyłem się na korytarzu, dalej drżąc od śmiechu...

SASUKE

Zalewałem temu głodomorowi kolejną miskę ramenu, gdy coś huknęło i zaczęło się śmiać. Mrucząc pod nosem przekleństwa, wyszedłem na korytarz  i to co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Podbiegłem szybko do Itachiego i przyłożyłem mu rękę do czoła temperatury nie miał... może to jakaś trucizna?

-Aniki? Dobrze się czujesz?

-Jak nigdy, ototo!

-Ty się lepiej połóż...

W tym momencie wpadł pół nagi Kakashi...

-Mam nadzieje, że nie wyruchałeś mi brata... chyba jest chory...

-Gdzie on jest?

Ha! Czyli, albo moje nadzieje są próżne, albo miał na to ochotę... E, ale daliby... Nie, nie... Uchiha z takimi myślami powinieneś się leczyć! Patrzeć jak pieprzą twojego brata i jeszcze drgasz ptaku? Co chcesz odlecieć do ciepłych krajów?! Rozczaruje cię cieplejszego klimatu niż w Sunie nie znajdziesz, druga w kolejności jest Konoha, a że nie lubisz pustyni... to siedź na miejscu.

-W kuchni.

I tu przeżyłem szok... Kakashi w naszym domu to nie jest dobry pomysł

-Minato?!

Czwarty Hokage?! Jak? Przecież tam jest tylko Naruto!

-Masz zwidy, czy co?

-Nic, tylko są bardzo podobni... nie ważne.

Machnął ręką.

-O co chodzi?

-Jak je ramen to rośnie. Jedna miska ramen = 1 cm. Tłumaczy to, tym, że ojciec mu powiedział "Jedz ramen będziesz duży" Ale,... to jest naciągane. Jest inne wytłumaczenie?

-Hehe, można było się tego spodziewać. Najlepiej przyjmij fakt, a przyczynami się nie przejmuj. Prawdopodobnie za nie długo się wszystkiego dowiesz. Miej oko na tego urwisa i pilnuj, żeby jadł coś oprócz ramenu. Nara!

I zostawił mnie sam na sam z małą Pijawką.

***
Kochani!
Miało być wcześniej, ale nie dałam rady. Przepraszam. Dzisiaj dorwałam kabel brata (mój się zepsuł) i dokończyłam rozdział. Myślę, że rozdział będe dodawać w niedziele, a jakieś dodatki w środku tygodnia:) 
Wasza,
Azusa:)

*Orginał





poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Gomen i jak wygląda rezydencja Uchiha.

Cześć, wszystkim!
Przepraszam, iż nie dodałam wczoraj rozdzialiku. Kabel od laptopa się przetarł + kręgosłup mi wysiadł... wiecie... starość nie radość (to, że jestem nastolatką nie ma nic do rzeczy...). No tak się kończy podnoszenie za ciężkich psów... dodajmy, że strasznie słodkich...xD
Jak jeszcze mój laptop działał porysowałam sobie troszkę na panicie... Autocad nie jest dla mnie. Jako iż jestem leń i z doświadczenia wiem, że jak jakiś bloger opisuje pokój, łazienkę czy ogólnie jakiekolwiek pomieszczenie to zdarza się iż ciężko sobie coś wyobrazić, albo jest pomieszane na maksa! Więc pomyślałam sobie iż zaprezentuje wam moje zdolności obsługi painta i rozrysuje trochę rezydencję braci Uchiha. Tak wygląda w tym opowiadaniu...  w mojej wyobraźni. :)
To jest parter. Piwnicy i poddasza rysować nie będę, więc teraz piętro... i jeszcze co do tego balkonu, to nie mam pojęcia czy to się jakoś nazywa czy sobie po prostu jest, ale było pokazywane w anime, ostatnio nawet w "Prawdziwa legenda Itachiego", więc kto ogląda ten wie, albo był w Japonii... Pogrubienia na ścianach zewnętrznych to okna. No i...  w salonie jest takie cieńkie cóś  nie podpisane. To jest tv.

To teraz piętro.

Te takie łukowate coś to drzwi.

Piętro trochę powiększyłam, żeby było lepiej widać. Jeżeli parter trzeba będzie powiększyć, albo zmiejszyć, to dajcie znać :)
Mam nadzieje, że wybaczycie mi te opóźnienie... Rozdzialik powinien pojawić się do końca tygodnia, czy w niedziele się pojawi? Nie wiem. Pożyjemy zobaczymy.

Wasza,
Azusa ^^









niedziela, 7 sierpnia 2016

Rozdział 1

-Mama? Mmm... Pycha... Ale, dlaczego nic nie leci?

Małe lisowate cóś jakże perfidnie wykorzystało to iż byłem nieprzytomny i bezczelnie molestowało mnie, a dokładnie mój sutek przykładnie go wylizując w przerwach ssąc.

Małe Cóś miało dziewięć lisich ogonków. Uszy też miał zwierzęce. Lizało mój sutek z takim zapałem jakby były to najsmaczniejsze lody na świecie. Przy okazji strasznie mnie łaskocząc. Najwyraźniej myśląc iż jestem jego matką zaczęło szukać pokarmu i znalazło sutek.

-Mamo! Nic nie leci!

Słodziak... Co! Ja, Uchiha Sasuke, pomyślałem, że ktoś jest słodki? Nie dorzeczność, ale... On jest słodki, uroczy taki... taki z mangi yaoi co kol wiek to oznacza! Nic tylko go schrupać. Wspominałem, że tułów i główkę ma ludzką? Trzeba będzie go pokazać Piątej, takiego liska nie spotyka się na co dzień.

-Hej, mały jak masz na imię?

-Naruto... ale, mamo! Czemu nic nie leci! Głodny jestem!

-Nie jestem twoją mamą. Jestem mężczyzną i mogę być co najwyżej twoim starszym bratem.

-No to... Czemu nic nie leci aniki!?

-Bo, ja tam nic nie mam, poczekaj nie daleko jest wioska i jak do niej dojdziemy to dostaniesz coś do jedzenia.

-A...a...Ramen też!?!

Od kiedy liski jedzą ramen? Muszę jak najszybciej dostać się do Konohy i porozmawiać ze Starszyzną. I kiedy ten lisek przestanie ssać mój sutek!

-Też, też. A, mógłbyś przestać mnie ssać? Bo mnie wyssiesz do ostatniej kropelki, nie wiem czego, ale z takim zapałem to na pewno do czegoś dojdziesz.

-Dopiero co powiedziałeś że tam nie ma nic, więc ryzyko jest nie wielkie, a to jest bardzo smaczne. Jak obiad u mamusi! Dała mi am am zanim poszedłem spać.

Ech, i co miałem zrobić? No co!? Ta pijawka tak mocno się przyssała, że jak już wstałem to i mi się wyślizgnęła z rąk to wisiała na nim i ssała jeszcze bardziej gniotąc dodatkowo moją pierś łapkami.

Szybko wziąłem go na ręce, poprawiłem katane i ruszyłem w stronę słońca... Znaczy się do Konohy.

&*-*&

GODZINA.

Całą pełną godzinę zajeło mi dotarcie do wioski. Przez tego lisa, który nawet, gdy zasną mi na rękach, dalej z zapałem, a nawet bardziej ssał mojego sutka. Po calusieńkiej godzinie ze zboczoną małą pijawką na rękach wkroczyłem do Wioski Ukrytego Liścia, gdzie przez tego wampira który stwierdził, że zabawniej będzie jeszcze zmaltretować mnie swoimi zębami, wszyscy się na mnie gapili! A, co samotnego ojca z dzieckiem nie widzieli!? Um, no... Raczej... Pewnie tak wyglądam, ale nie jestem Draculą, ojcem wampirów. Nie, miano Gorącego Wampa ma mój braciszek Itachi. Robi swoim kochankom, malinki, może nie koniecznie duże, ale trzymają się nawet miesiąc!
Masakra!

Przeszedłem przez piekło i oto dotarłem do bram niebieskich. Już miałem, otwierać te Wrota Wybawienia, gdzie mam nadzieje Tsunade zajmie się tyn potworkiem, choć nie powiem, że nie uroczym... czekaj! To dla mnie cóś jest urocze? Uchiha! Lecz się, dobrze ci radzę.

Ale, wracając do tematu...

-Witaj, Sasuke! Wreszcie wróciłeś z misji, już się o ciebie martwiliśmy. Miała trwać krócej...

-Dzień dobry, Iruka-sensei. Proszę wybaczyć, śpieszę się. Raport.

Ech, Iruka. Pieprzy się z Kakashim, a udaje niewiniątko. Przecież wiadomo, iż jego same jest wiecznie niewyżyty. Podobno robili „to” na korytarzu w środku dnia używając jakiejś techniki ukrywającej tyle, że o wyciszającej zapomnieli.

Ci co ich słyszeli muszą mieć traumę...

W każdym razie uśmiechnięty, brązowo włosy uke, jest jednym z nielicznych zadających się z, jak to słyszałem, „Lodowymi Książętami”. Po Klanowej Masakrze Uchihów i przez dziesięć lat udawania przestępcy Itachi, zaszył się pod maską obojętności (Tak! Dokładnie! Podkradł ją ode mnie!). Mamy nie mówioną zasadę, że w swojej obecności, w naszym domu ona nie obowiązuje, ale i tak już się nie śmiejemy, a ograniczmy się do życzliwych sobie uśmiechów i pełnych akceptacji spojrzeń.

Ten lód tam jest. Jest, ale nie ma powodu by topniał. Jest dobrze.

-Do zobaczenia, Sasuke.

-Do widzenia.

W końcu! Już moje drzwiczki! Już mamusia do was idzie!


Puk puk!

-Proszę!

-Witaj, Cigodna! Misja, wykonana. Raport pozwól iż złożę ci wieczorem.

-Siemasz, Sas-uke. A co tam masz?

Ona zawsze musi to robić!!! Taki ze mnie uke jak z niej lesba!

-To jest, hmm... nie którzy nazywają to chibi, ale mówi, że nazywa się Naruto.

-Naruto?!

-U...

Ta pijawka znów mnie gryzie!

-...zu...

Boli!

-...ma...

Sadysta...

-...ki Naruto! Onii-san? Jesteśmy już?

Ależ, on się wierci. Ale... naprawdę słodko wygląda, gdy przeciera piąstkami, te swoje niezwykłe oczyska... Tak, zdecydowanie Itachi musi mi znaleźć jakiegoś psychologa. Źle ze mną...

-Tak, jesteśmy...

-Ramen! Kupisz mi ramen? Proszę... *oczy kota ze Shreka*

-Pomyślę...

-Ale, obiecałeś!

-No dobra, ale najpierw muszę porozmawiać z Hokage.

Tsunade, już stała przymnie i lukała na Naruto, a on na nią i...

-Oba-chan!

A, ona dalej się na niego patrzyła... i lukała...i gapiła, aż doszło do tego, że i Pijawka i Cigodna się na siebie lampili...

-Puk, puk!

-Proszę!

A, jednak ma kontakt ze światem. Tylko dlaczego oni mają takie banany? Do gabinetu wszedł mój aniki i po ich przywitaniu zaczął się mój koszmar...

-Itachi! Wezwałam cię, bo miałam dla ciebie misje rangi A, ale myślę, że obydwaj lepiej sobie poradzicie z misją rangi S. Sasuke..., Itachi..., od dzisiaj będziecie ochraniać i jednocześnie opiekować się Naruto! To bardzo ważna misja. On może zmienić losy wielu. Uchiha! Liczę na was! Rozejść się!